Ginąca sztuka konwersacji
Markę osobistą budujemy poprzez doskonalenie się w sztuce konwersacji z ważnymi dla nas ludźmi. Wróciłam właśnie ze Świąt Wielkiej Nocy, które od lat spędzamy w Bacówce położonej w Beskidzie, gdzie gospodarzy nasz przyjaciel A. Przyjaźń z A. jest rodzaju męskiego, szorstka a jednocześnie bardzo głęboka. Dzięki …
…dzięki uważnej konwersacji właśnie.
Czas w Bacówce płynie inaczej, dzieląc się na porę snu, konwersacji, rytuałów i zabawy. Od lat – tak samo – jedynie aura za oknem się zmienia – bywały święta wiosenne oraz typowo zimowe, jak ostatnie. Zabawa zwykle następuje wieczorem przed snem, połączona ze wspólnym śpiewaniem i biesiadowaniem. Rytuały mają swoje stałe miejsca i porządek – do nich można zaliczyć także obowiązki i prace wykonywane na rzecz innych. Do rytuałów należy od jakiegoś czasu robienie przez A. zdjęć na schodach Bacówki (jak to powyższe). Pozostały czas należy się konwersacji, która jako nadrzędna wypiera nawet potrzebę czytania licznych, przywiezionych ze sobą książek.
Uwielbiam konwersację
Toczymy nasze rozmowy w kuchni. Toczymy tak od chyba czternastu lat. Ludzie przy kuchennym stole co jakiś czas się wymieniają, tematy ewoluują, od egzystencjalnych, przez globalną ekonomię, wychowywanie dzieci, etykę, sens życia, trendy socjologiczne, po przyjaźń i rozmowy o ludziach, z miasta i okolicznych łemkowskich wiosek. A. zwykle, w trakcie konwersacji, się krząta lub siedzi w swoim ulubionym fotelu przy kotlinie (znaczy się, kuchni, jak ją zwykła nazywać moja babcia Justynka:) Toczymy te rozmowy przez cały dzień, słuchając uważnie opinii dorosłych i dzieci. Bo nasze dzieci wychowały się w tym klimacie bacówkowych konwersacji. Tutaj tracą zainteresowanie dostępem do wifi, które jak się okazało A. w końcu i tu zainstalował, ale trzyma pod kontrolą:) Bo konwersacje są ważne także dla dzieci – pozwalają rozumieć perspektywę dorosłych, uczą słuchać cudzych opinii, sposobu wymieniania się argumentami, toczenia sporów, żartowania bez potrzeby ranienia czy przekonania do swojej racji, okazywania szacunku w rozmowie i wykorzystywania jej do budowania więzi. W końcu są też źródłem satysfakcji dla wszystkich rozmówców, gdy dziecięce głosy z czasem zaczynają brzmieć coraz dojrzalej i po partnersku.
Jeden mówi. Reszta słucha
Potem mówi ktoś inny. Spieramy się na argumenty – zresztą spory mają także charakter rytualny. Ot, taka konwencja. Nie byłoby pełnych Świąt bez corocznej dyskusji dotyczącej właściwego składu sałatki jarzynowej:) Słuchamy więc, co nam gra w duszy, własnej i drugiego, ważnego dla nas człowieka. Co raduje, niepokoi, a co smuci. W takiej konwersacji jest także miejsce na ciszę – więc i pomilczeć wspólnie lubimy w przerwach, słuchając trzaskania ognia w kuchni lub radiowej „Trójki”, która często towarzyszy nam w tle konwersacji, jako jedyne elektroniczne brzmienie (no, poza piecykiem do gitary, który Najdroższy nabył z okazji planowanego wyjazdu świątecznego – na potrzeby wieczornych chóralnych „konwersacji” przy kominku:)
Ginąca sztuka konwersacji
Konwersacja, o której dziś rozmawiamy, nie jest wrzaskiem, wrzawą, przekrzykiwaniem się, nudną rozmową, konsultacją, przepytywaniem o charakterze egzaminacyjnym, gadaniem „dziada do obrazu”, wykładem czy ogólnym hałasem. Jest:
- zbudowana na wzajemnym szacunku
- dotyczy tematów ważnych dla uczestników (ważnych nie znaczy zawsze poważnych)
- wymaga uważnego słuchania
- zmusza do starannego formułowania myśli wobec uważnych słuchaczy
- nie ma zaplanowanej struktury i jakiejś założonej z góry tezy
- skłania do refleksji
- wymaga skupienia, po to, choćby, żeby dobrze nazywać stany i emocje, bo tak rozmawiają ludzie sobie bliscy
- jest zbudowana na zainteresowaniu, co ma do powiedzenia druga osoba
- wymaga zdrowej asertywności, bo pozostali są inteligentni, oczytani, mają duże poczucie humoru, lubią sobie żartować i ustawiać wysoko poprzeczkę myślenia
- jest pozbawiona elementów rywalizacji
- niespieszna
- i w końcu – autentyczna – nikt nie ma potrzeby kreowania się na kogoś, kim nie jest. Jak się zna, to mówi, jak się nie zna, to mówi, że się nie zna lub pyta.
A. zapewne dopisałby jeszcze kilka dodatkowych kryteriów.
Personal branding przez konwersację
Tak. Poprzez konwersację ze sobą i z innymi rozwijamy się w świecie naszych relacji. W końcu już Karol Irzykowski powiedział, że „jakość dialogu wewnętrznego to jest charakter człowieka”. Może i żyjemy w świecie komunikacji obrazkowej, w którym dziś poproszono mnie o komentarz do rankingu top100 Instagrama, którego to komentarza zresztą odmówiłam, bo mnie bardziej interesuje wartościowa konwersacja właśnie, niż lajkowanie w sieci zdjęć znanych osób. W moim przekonaniu obrazki nie zastąpią prawdziwej, krwistej, dobrej i uważnej konwersacji.
Ciekawa jestem Twoich pomysłów na to, jakie momenty w życiu najlepiej pomagają rozwijać sztukę konwersacji z drugim człowiekiem bez routera i pośrednictwa ekranu.