Rowerzyści – kierowcy – piesi. Trójkąt mocno dramatyczny
Niby wszyscy jednacy ludzie – wyposażeni w rozum, emocje, prawość, moralność, pamięć i inne osobiste „zasoby”. A dogadać się trudno! Szacunek dla różnorodności polega nie na łaskawym zaakceptowaniu, że ktoś ma inaczej, ale uszanowaniu i zaakceptowaniu owych różnic w swoim świecie…
… Wymaga umiejętności patrzenia na świat oczami tych „innych” i zaakceptowaniu zasad związanych ze zgodnym współistnieniem opartym na szacunku dla reguł i ludzi.
Jestem zarówno rowerzystką, kierowcą jak i pieszym, dlatego przyjrzę się tym wszystkim rolom krytycznie, żeby ustalić, czego nie robić (a w konsekwencji, co robić), żeby w Polsce, jak w innych cywilizowanych krajach, każdy miał swoje miejsce, które nie przeszkadza tym pozostałym. Ba! Jak budować społeczność ludzi zgodnie przemieszczających się obok siebie na dwóch nogach oraz dwóch i czterech kółkach.
Szanuję prawa wszystkich, choć każda z tych „ról” ma na swoim koncie popularne „grzechy główne”, którym się dziś przyjrzymy.
Rowerzystów „grzechy główne”
1. Łamanie przepisów.
W tym punkcie mieści się przede wszystkim nieznajomość przepisów, co warto bezzwłocznie uzupełnić tu. W 2011 roku zostały bowiem zmienione przepisy o ruchu drogowym, dając rowerzystom większe niż wcześniej prawa. Zgodnie z nimi rowerzyści na ścieżce rowerowej mają pierwszeństwo przed skręcającymi pojazdami. Mogą wyprzedzać z prawej strony wolno jadące auta i legalne poruszać się z przyczepką dla dzieci ścieżkami rowerowymi (jeżeli wózek nie przekracza 90 cm szerokości). Równocześnie nie wolno poruszać się po alejkach parkowych (można tam jeździć jedynie na dziecięcych rowerkach). Tymczasem rowerzyści przepisów nie respektują, przejeżdżając przez skrzyżowania, przez które nie prowadzi ścieżka rowerowa, często na czerwonym świetle, jeżdżąc lewym lub środkowym pasem ruchu, zmieniając pas bez zasygnalizowania lub jeżdżąc w stanie wskazującym na spożycie.
2. Głupota i brak wyobraźni.
Ojciec z małym dzieckiem w foteliku, który pedałuje w ostrym tempie zatłoczoną ulicą Grójecką. Jazda wieczorna bez wymaganego oświetlenia. Brak dbałości o stan roweru i zaniedbania w regularnym przeglądzie. Jazda ulicą bez trzymania kierownicy i inne formy sztubackiego popisywania się umiejętnościami.
3. Złośliwość.
Poruszanie się środkiem pasa zatłoczonymi ulicami mimo dostępnej obok ścieżki rowerowej, czyli robienie za „świętą krowę”, kiedy wokół masa spieszących się kierowców.
4. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Jechałam ostatnio za dwoma rowerowymi „gorliwcami” wieczorową porą przez Pola Mokotowskie. Postanowili edukować każdego, kogo spotkali na swojej drodze. Zajeżdżali drogę nieoświetlonym rowerzystom. Obdzwaniali pieszych, którzy weszli na ścieżkę. „Nawrzucali” właścicielowi psa bez smyczy itd. Oczywiście, w każdym przypadku mieli rację, ale forma i intencja czynią ogromną różnicę – budują reputację rowerzystów lub ją rujnują.
5. Narażanie innych uczestników ruchu drogowego i siebie na niebezpieczeństwo.
Nadmierna prędkość rozwijana w parkach pełnych dzieci, psów i osób starszych. Rozmawianie przez telefon lub palenie w trakcie jazdy. Słuchawki na obu uszach uniemożliwiające kontakt z rowerzystą. Brak dzwonka i sygnalizacji odblaskowej. Jechanie ławą, kilka rowerów obok siebie. Nagłe zatrzymywanie się na środku ścieżki rowerowej (nie daj Bóg w celu rozmowy telefonicznej z przyjaciółką:)
6. Brak kultury osobistej i agresja
Chamskie odzywki pod adresem pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Kierowców „grzechy główne”
1. Łamanie przepisów
Tu także zaczęłabym od nieznajomości przepisów o ruchu drogowym. Ponadto dorzuciłabym jako częste nie zatrzymywanie się przed przejściami dla pieszych, przez które prowadzi ścieżka rowerowa, na której rowerzysta ma pierwszeństwo. Nagminne bywa też wyprzedzanie rowerzystów bez zachowanie przepisowego 1 metra odległości.
2. Głupota
Głośne trąbienie znienacka, które może przestraszyć, wywołać upadek rowerzysty i doprowadzić do kolizji. Parkowanie na ścieżce rowerowej.
3. Złośliwość
Wymijanie rowerzysty a następnie zwolnienie w celu nieprzepuszczenia go obok. Zbyt bliskie podjeżdżanie przy wymijaniu. Trąbienie bez powodu jako wyraz złości. Włączanie spryskiwaczy i wycieraczek przy mijaniu rowerzysty.
4. Narażanie innych uczestników ruchu drogowego i siebie na niebezpieczeństwo.
Podjeżdżanie. Zajeżdżanie drogi. Gwałtowne hamowanie bez powodu. Ignorowanie przejazdów dla ścieżek rowerowych. Jazda pasem dedykowanym rowerom.
5. Brak kultury osobistej i agresja.
Wielu z nas z pewnością albo tego doświadczyło osobiście, albo było świadkiem. Kierowcy wysiadający z auta, powrzaskujący, rzucający inwektywami bez względu na to, po czyjej stronie była racja i prawo. Wymuskane bizneswomen, z których nagle wychodzi bestia i mentalność bazarowej sklepikarki, mimo luksusowej marki wypucowanego auta. Pan Korpoprezes, który nie wstydzi się publicznie „wyjść z siebie” i zachowywać jak kibol trzecioligowej drużyny rzucając „mięsem” przez uchylone okno. Żal i smutek tropików.
Pieszych „grzechy główne”
1. Łamanie przepisów
Pieszy, nawet jeśli przed chwilą opuścił swoje auto, zapomina, że jest również uczestnikiem ruchu drogowego. Ba, osoba prowadząca rower też jest pieszym. Jednak szczególnie oporne na rozsądek i przepisy bywają matki z wózkami i małymi dziećmi. To raczej zdumiewające, bo od małego uczą dzieci braku szacunku do innych i do obowiązujących zasad. Może uważają, że wózek to „prawie” rower – nie wiem, ale od razu przejdźmy do punktu 2.
2. Głupota
Pani z pieskiem na smyczy, gdzie pies na ścieżce rowerowej, a smycz niewidoczna. Matka ze spacerówką, obtrąbiona przez rowerzystów, która zdeterminowana kroczy pod prąd wąską ścieżką rowerową. Ktoś jej grzecznie tłumaczy, że on, jako rowerzysta, może jechać tylko ścieżką, a ona dysponuje szerokimi alejkami obok. Zacięta mina, dąs. Zatrzymałam się i tłumaczę „Proszę Pani, przecież naraża Pani dziecko. To dokładnie taka sytuacja, jakby „pruła” Pani z tym wózkiem Marszałkowską pod prąd. Stwarza Pani zagrożenie i łamie przepisy”. O, nie, droga/i Ty, Pani nie była mi wdzięczna za troskę! Foch niósł się Agrykolą jeszcze długo…i być może nadal tam krąży:)
3. Złośliwość
Udawanie, że rowerzysty nie ma, ignorowanie, chodzenie szeroką ławą tak że mysz się obok nie przeciśnie. Zatrzymywanie się na ścieżkach rowerowych w celu odbycia rozmowy z koleżanką. Wpuszczanie własnych dzieci na ścieżkę rowerową – wszak to one są przyszłością narodu, zatem to im należy się prawo ciągnięcia samochodzika na sznurku po gładkiej nawierzchni.
4. Narażanie innych uczestników ruchu drogowego i siebie na niebezpieczeństwo.
W komunikacji, także drogowej, odpowiadamy za efekt, a nie za dobre intencje. Intencje mamy zawsze dobre i tego się trzymajmy. Jednak efekt naszych decyzji i poczynań, może odbić się na zdrowiu własnym i cudzym.
5. Brak kultury osobistej i agresja.
O! W tym celują szczególnie piewcy pokoju i miłości bliżniego. Starsza kobieta, na pierwszy rzut oka wyglądająca jak anioł, przykład życzliwości i przykładności, na widok rowerzysty na ścieżce rowerowej, którą uznała za swój szlak spacerowy, zamienia się w bazyliszka albo jeszcze gorzej, w hydrę, jeśli towarzyszą jej sąsiadki. Nie przejedziesz dalej, a co się nasłuchasz w języku mało buddyjskim czy chrześcijańskim, to twoje:)
Personal branding na drodze:)
Innych nie zmienimy. Sami jednak możemy zrobić wszystko, aby powyższych grzechów unikać i budować, a nie rujnować reputację własną i naszych rowerowych, pieszych czy samochodowych „pobratymców”. Jeden człowiek może uczynić dużą zmianę. A nasze stado koneserów dobrego życia, zmianę kolosalną:) Zachęcam, prześlij przykłady zachowań, które nie budują zgody popełniane przez rowerzystów, pieszych i kierowców, których jak widać łączy wiele – wspólnota grzechów popełnianych wobec pozostałych:).