Anonimowy Szef, czyli kto chce „wypruwać sobie żyły” dla obcego?
Kto z nas chce „wypruwać sobie żyły” dla obcego – osoby, która nie zadała sobie trudu, żeby się przedstawić i dać poznać jako wartościowy człowiek? Która równocześnie wymaga od innych zaangażowania, kreatywności, pasji, poświęcania zdrowia, energii i czasu przeznaczonego dla bliskich lub na realizowanie pasji i prywatnych zainteresowań.
Mój 13-letni syn, Olek, opowiedział mi o ćwiczeniu, które zrobiła im Pani na początku pierwszej klasy gimnazjalnej. Wyobraź sobie, że zaprosiłeś do udziału w nim swój zespół.
Piszesz na kartce, podpisanej swoim imieniem i nazwiskiem, trzy pozycje:
- Jesteś: …………..
- Masz: ……………
- Potrafisz: ……….
Dziecko przypinało swoją kartkę na plecach. Prosiło pozostałych kolegów o indywidualne wypisanie na tej kartce, co wiedzą na jego temat, jaki jest w opinii każdego, co ma, w ich przekonaniu i co potrafi. Cenna informacja: jak każdy jest postrzegany i odbierany przez pozostałych. Po tym ćwiczeniu nastolatki czuły się „bogatsze” i szczęśliwe, że inni dostrzegają ich unikalne cechy i talenty.
Ty możesz kartkę ze swoim imieniem i nazwiskiem puścić w ruch. Zaprosić do udziału w podobnym ćwiczeniu cały swój zespół lub grupę ważnych pracowników. To zdecydowanie lepsze, niż oczekiwanie na wyniki korporacyjnej oceny 360.
Jakich odpowiedzi się spodziewasz?
Co członkowie Twojego zespołu wiedzą na Twój temat? Co mogą powiedzieć o Tobie jako człowieku, a nie roli, którą pełnisz? Co dotychczas mogli zaobserwować, a co im sam opowiedziałeś, przedstawiając się jako ich przełożony. Daj Boże, lider z prawdziwego zdarzenia. Czy odpowiedzi, których udzielą, będą świadczyć o tym, że jesteś dla nich Znajomym, czy Nieznajomym?
Na ile ludzie w pracy powinni Cię znać, jeśli jesteś ich przełożonym? Gdzie jest granica między prywatnością, a otwartym komunikowaniem w pracy swoich wartości, pasji, zainteresowań, mocnych stron? Podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzach poniżej.