Dziennikarze, najemnicy i media workers
Tak, dziennikarz to rola o dużym zakresie wpływu. Tak, dziennikarz ma władzę, czasem wpływającą na ludzkie życie. Tak, to ważne, komu się powierza władzę.
Tak, …
Tak, z władzy można korzystać przyzwoicie i nieprzyzwoicie, ekologicznie i nieekologicznie, społecznie i aspołecznie, profesjonalnie i skrajnie nieprofesjonalnie.
- Tak, mamy takie media, jakim dajemy uwagę, czas i czytelnictwo.
- Tak, jest ważne, aby za Kapuścińskim, odróżniać pracowników i najemników mediów od prawdziwych dziennikarzy.
- Tak, mamy taką jakość relacji człowieka z człowiekiem oraz standardy komunikacji dziennikarza z odbiorcą czy szefa z pracownikiem, jakie (niemo) akceptujemy.
- Tak, zawód dziennikarza przestał być zawodem wysokiej reputacji.
- Tak, osoba wykonująca zadania najemnika mediów nie ma nic wspólnego z misją zawodu dziennikarskiego.
- Tak, nie umiem sobie wyobrazić, w co trzeba wierzyć i w co nie wierzyć, żeby uprawiać „dziennikarstwo” nieodpowiedzialne społecznie.
- Tak, reputacja zbudowana jest na zaufaniu, a to, raz zrujnowane, trudno odbudować.
- Tak, nie umiem sobie wyobrazić, co się dzieje w głowie człowieka, który kładzie profesjonalizm swój i ważnego zawodu występując w roli „boga”, także „boga skazującego” przed instancjami do tego powołanymi.
- Nie, nie mam zgody na nieprzyzwoity i nieprofesjonalny świat w jakimkolwiek aspekcie.
- Nie, nie rozumiem, jakie argumenty uzasadniają nieprzyzwoitość i ludzką krzywdę.
- Nie, uprzejmie dziękuję pracownikom mediów za rodzaj emocji, które mi fundują.
- Nie, tym bardziej dziękuję, jeśli dzisiejsze media to część przemysłu rozrywkowego – dziękuję za rozrywkę, która mnie wprowadza w stan głębokiego zażenowania.
- Nie, nie można ich zostawić w brudnej piaskownicy, ponieważ jako pracownicy mediów zatruwają powietrze, którym wszyscy oddychamy: ja, Ty i nasi bliscy.
- Tak, mam wpływ na siebie, na to, czemu poświęcę uwagę i komu odmówię komentarza.
- Tak, to prawda, że sobie pogadałam, ale to dla mnie ważne, więc wyraziłam głośno, a zagłosuję plastikiem w postaci karty zbliżeniowej i pilota tv.
- Tak, bez względu na to, z czyjej perspektywy spojrzysz na powyższe stwierdzenia, będą one prawdziwe.
- Tak, są pewne uniwersalne wartości odporne na odmianę „przez przypadki”.
Najemnikom – dziękujemy!
Poświęciłam mediom dwadzieścia lat swojego życia zawodowego. Wierzyłam w misję społeczną dziennikarza w kształtowaniu standardów i wartości w przestrzeni publicznej, w jego rolę w objaśnianiu świata i kreowaniu dobrych zmian. Naiwna? Może, ale daj Boże więcej takich naiwnych i dzieją się dobre zmiany.
Pierwszy moment, w którym tknęło mnie, że nadciąga nowe, gorsze, wiązał się ze zmianami w starej dobrej „Rzepie”. Przyszło „nowe”, a z nim nowy typ „dziennikarza” – „boga wszechmocnego” posiadającego jedyną słuszną prawdę, który standardy profesji i ludzi miał w pogardzie, poza tymi, którzy mieli nad nim władzę. Jeden z „nowych”pojawił się kiedyś w drzwiach mojego maleńkiego gabinetu, zatarasował je swoim potężnym ciałem, i nie zważając na obecność nieznajomej blondynki („bóg pióra” nie poświęca uwagi dyrektorowi personalnemu, mając za jedyny autorytet naczelnego) wrzeszczał do kogoś po drugiej stronie telefonu słowa na „ch”, na „k” i „p”. Obelżywe wielce. Nasza krótka żołnierska rozmowa (potrafię, kiedy potrzeba, dostosować komunikację do możliwości odbiorcy) skończyła się moją konstatacją, że jedyne, co mam w swojej ofercie dla Pana X, jest szkolenie bhp i dopóki go nie zapragnie wielce, nie jest mile widziany w progach mojego, za małego dla nas dwojga, gabinetu.
Patrzę na upadek mediów i serce się kraje, bo kto, jeśli nie profesjonalny komentator, dziennikarz – ambasador kultury wysokiej, może dziś mieć wpływ na jakość debaty publicznej, wybór wartościowych lub szmirowatych wzorców, które promują media. Szkoda gadać.
Dziennikarza z misją poproszę!
Oddaję głos Ryszardowi Kapuścińskiemu w rozmowie z Katarzyną Janowską i Piotrem Mucharskim, który w tym względzie ma więcej ciekawych rzeczy do powiedzenia:
[…]
– Skąd współczesny dziennikarz może mieć poczucie misji?
– To się ma w sobie. Prawdziwe dziennikarstwo jest rodzajem powołania. Jest zawodem na pograniczu misjonarstwa.
– Jak tę misję zdefiniować?
– Misja to coś takiego, czego owoce wychodzą poza nas samych. Nie robimy tego tylko po to, by kupić samochód lub zbudować willę. Robimy to dla innych.
– Czyli wierzymy, że istnieje dobro wspólne…
– Ono niewątpliwie istnieje w każdym społeczeństwie i jest zasadniczym zobowiązaniem, choć nigdy nie jest to odczucie masowe. Jest jednak ograniczona ilość ludzi, którzy są obdarzeni taką – mówiąc językiem religii – „łaską”, albo darem czynienia czegoś, co wykracza poza ich partykularne życie.
Poproszę o Twoje pomysły jak skutecznie protestować przeciwko stanowi, który doskonale oddaje ilustracja do dzisiejszego tekstu.