Co jest ważne w życiu?
Piszę dzisiejszy tekst z WROClove, gdzie jutro prowadzę warsztaty. Nie dotyczy on jednak pracy, korporacji, marek firmowych i osobistych. Dziś porozmawiamy o normalnym życiu – nie wirtualnym, contentowym, fejkach, viralach, mediach i polityce… Gubi nam się ta normalność, przekręca i wynaturza ostatnio. Nie zgubmy jej w świecie, w którym Człowiek z Plastiku ma szansę zastąpić Człowieka z Marmuru.
Dystans geograficzny – dystans w głowie
Lubię wyjazdy – pozwalają mi łapać dystans geograficzny, mentalny i dystans do życia. Po dojechaniu do hotelu zameldowałam się na FB. Zameldowałam też fejsbukowym znajomym satysfakcję z posiadania autostrady Wwa-WRO . Zameldowałam ćwiczenie śpiewu w czasie podróży mojej nauczycielce … I popatrzyłam z dystansem – na siebie – i na to, co podrzuca Facebook odnośnie aktywności moich znajomych… Nie, nie zamierzam tego opisywać, bo o ile znajomych mam cudnych, to dziś niewielu z nich opublikowało coś wartościowego – poza Olą G., której nieuważny kierowca skasował pierwsze autko; Marcinem W., który jest chory i wymaga użalenia się nad nim, jak każdy chory człowiek. I Niną K., która ruszyła świtem na siłownię. Brawo! To są życiowe tematy.
Reszta to spam, emocjonalny hejt lub lans
Co z Wami, moi mądrzy i wartościowi znajomi? Puls Biznesu wrzuca, ku chwale swoich statystyk, narzędzie do tworzenia mema, i każdy z Was chce być na zmyślonej okładce? Widzę 50 kolejnych osób spośród znajomych, które komunikują … no właśnie, co…?
… bo tak robią wszyscy
No i co z tego!? To Ty nie rób – nie giń w tłumie wszystkich. Co jest dobrego w tłumie? Anonimowość, nuda i zwolnienie z odpowiedzialności. Gdyby policzyć, ile czasu życia trzeba poświęcić na dotarcie do strony Pulsu Biznesu i opublikowanie swojego mema, a potem odpowiadanie na komentarze na Fejsie – szczególnie tych normalnych ludzi, którzy ufają, że jak coś publikujemy – jest to zgodne z rzeczywistością, i czują się skonfudowani, gdy okazuje się, że ich nabito w butelkę: #KtosCos? Przy okazji, cieszmy się, że jest jeszcze normalna część świata, w której ludzie ufają swoim znajomym i nie rozumieją zjawiska virali. Oczywiście, żeby było jasne, to tylko przykład, który dziś rzucił mi się w oczy, a nie krytyka konkretnych osób, które wsparły promocję PB, bo Was lubię z tym czy bez tego:)
Polityka to nie życie – to system, w którym żyjemy
Poza viralami rządzi polityka. Mam ostatnio spory kłopot z polityką. Miotam się między gorącym zaangażowaniem, powinnością i odpowiedzialnością – a chłodnym, racjonalnym rozumowaniem. Dziś przeczytałam wywiad z dziennikarzem przechodzącym do PR, Michałem Majewskim, któremu przyglądam się od czasów współpracy w dzienniku Rzeczpospolita. Używa on w tekście metafory, że dobry dziennikarz powinien, jak komentator sportowy, informować o przebiegu gry na boisku, a nie brać udział w dopingu. Bardzo trafne. Czy jeśli wyrazimy opinie i dorzucimy swoim znajomym dopingu w postaci złych emocji – coś dobrego z tego wyniknie? Złych emocji wszyscy, a zwłaszcza nasi znajomi, mają aż nadto. Jeśli się „wyrzygamy” publicznie na Fejsie swoim niezadowoleniem oraz opiniami na temat polityków takich czy innych – czy to kreuje coś wartościowego, czy tylko ma prezentować nasze zaangażowanie? Ba, jeśli zaprezentujemy swoje niezadowolenie i zaangażowanie w sposób agresywny, dyskredytujący nie tylko przeciwników, ale nasze wartości i nas samych, jaki będzie tego rezultat? A może swoje zaangażowanie powinniśmy prezentować nie na Fejsie, ale w działaniu, w realu. Może obecna sytuacja wymaga porzucenia bezpiecznej strefy przed komputerem, który cierpliwie wysłucha wszystkiego, ale palcem nie kiwnie?… Nie znalazłam jeszcze odpowiedzi na wszystkie z tych pytań, ale ich aktywnie i odpowiedzialnie szukam.
Jeśli tak jak mnie, zdarzają Ci się podobne dylematy – zawsze miej z tyłu głowy – jakie doświadczenia i emocje chcesz zaoferować odbiorcom Twoim treści… Co konkretnie chcesz osiągnąć – i czy forma komunikacji wspiera ten cel – bo może jest jego zaprzeczeniem i finalnie go oszpeca…?
Człowiek autentyczny lub Człowiek z Plastiku
Gdybym tylko potrzebowała, zostałabym Bardzo Ważną Panią Prezes. Bardzo Ważną Autorką Bestsellera. Bardzo Popularną Blogerką. Bardzo Popularnym Mówcą Inspirującym. Tylko po co? Dla mnie, dziś, najważniejsze jest to, że dojechałam bezpiecznie do Wrocławia. I że dla kilku osób moja bezpieczna podróż też była najważniejsza. Ważne jest, że po przyjeździe mogłam zadzwonić do czekających na telefon, kochających mnie ludzi. Ważne, że jestem zdrowa i mogę prowadzić (swój) samochód na długich dystansach. Że lubię swoje towarzystwo w podróży – nigdy się ze sobą nie nudząc:) Że jest we mnie dużo dziecięcej radości i humoru, zamiast żółci, goryczy i zwątpienia. Otacza mnie życzliwy świat i ludzie. Cieszą mnie rzeczy małe i głośne śpiewanie podczas jazdy do Wrocka. Mam fajnych klientów, z którymi mogę pracować i zapraszać ich do swoich projektów biznesowych, takich jak HR Influencers. Kiedy parkuję auto na Muchoborskiej we WRO, nie wita mnie orkiestra dęta i czerwony dywan. Natomiast kilka osób rzuca mi się na szyję i staje kolejka uradowanych ludzi, gotowych do porozmawiania i przytulania (tak, to są moi klienci). Mam pasje, które zapalają mi oczy (obecnie śpiewam i intensywnie trenuję fizycznie). Czuję, że to co robię, ma sens, i choć wymaga ogromnego wysiłku, jest zgodne z moimi pryncypiami (zasadami/ wartościami). Kiedy tracę poczucie sensu – natychmiast przyjaciel lub znajomy pomaga mi go znaleźć:)
Skoro więc TO jest naprawdę ważne, powinno wypełniać w głównej mierze mój czas życia – kalendarz i Outlook – bo pracuję na Outlooku, oddawać rzeczy, którymi żyję – i być obecne w treści i emocjach prezentowanych w przestrzeni publicznej. Powinno się składać w jedną spójną opowieść o Człowieku. Wartościowym. Autentycznym. Przewidywalnym. Człowieku z krwi i kości, a nie Człowieku z Plastiku, celebryckim, wirtualnym, schowanym za fejmem, hejtem, za agresywnymi followersami lub obrazkami (memami).
Co jest ważne w życiu?
Dla każdego z nas jest coś innego. Wiem, że jeśli zajmę się dziś gorliwie rzeczami, na które nie mam wpływu i które nie są najważniejsze, mogę zaniedbać te, które nadają sens mojemu życiu. A dla mnie najważniejsza są:
- Rodzina i bliscy mi ludzie – dziś już nieco rozproszona po świecie – i jakość relacji z najbliższymi i przyjaciółmi
- Wolność i niezależność – pozwoliły mi wyjść poza rynkowy i korporacyjny wyścig szczurów, budować relacje zawodowe z partnerami i klientami, którzy są mi bliscy i podzielają moje wartości. Dają mi siłę, aby stwierdzać „Proszę wybaczyć – nie widzę powodu…”. Nadal…
- Rozwój – potrzebuję patrzeć do przodu i szukać dobrych rozwiązań na odpowiedzialne kształtowanie przyszłości osobistej, rodziny, firmy, moich społeczności, kraju, Europy, świata… w przeszłości interesują mnie jedynie lekcje na przyszłość
- Wysoka jakość – której oczekuję od życia. Od najbliższych. Od przyjaciół. Od ważnych relacji zawodowych: klientów, partnerów, pracowników i dostawców. Otoczenia, w którym żyję. Polityków, którzy mnie reprezentują i obracają powierzonymi im zasobami. Urzędników, którzy dla mnie pracują. Przestrzeni, która mnie otacza. Debaty publicznej, której jestem uczestnikiem i odbiorcą. Mediów społecznych, których jestem konsumentem i dostawcą contentu. Czytelników i odbiorców. Ekspedientki i sprzedawcy. Budowniczego autostrady do WROClove etc.
Czym jest życie?
Życie jest tym, czym je wypełnimy. Napisałam powyżej, co jest najważniejsze dla mnie. Tym samym, powinnam to skutecznie komunikować ludziom w swoim otoczeniu. Nie ma na tej liście wypowiedzi polityków, kabaretów, memów, całego tego Fejsbuka, reklam i ogłoszeń, gdzie kto nie był, i czego nie osiągnął. Wystąpień ważnych ludzi, perypetii celebrytów, w końcu Pudelka i jemu podobnych.
A Ty?
Zrób, tak jak ja, test, w jakim % wypełniasz tydzień swojego życia pasjami i tym co ważne, a w jakim % spamem, który ma duży ładunek emocjonalny, ale nic dobrego nie wnosi w życie Twoje, relacje z bliskimi i znajomymi. UWAGA! Test tylko dla odważnych i gotowych na skonfrontowanie się z faktami i twardymi danymi:) Jak zwykle, ja i blog, niecierpliwie czekamy na Twój komentarz:)