Dlaczego znów oddałam rękę mediom?
Za mną jeden z bardziej emocjonujących tygodni w tym roku (ciekawe, ile razy jeszcze napiszę podobne zdanie w 2016;) Wśród natłoku wydarzeń, dwa dni z rzędu wystąpiłam w konwencji TED, a nie jestem zaprzyjaźniona z krótką formą – w końcu przygotowuję się do roli hakawatiego, który potrafi snuć opowieść przez 365 dni w roku:)
Wczorajsze wystąpienie było szczególnie ważne. Ponownie bowiem zdecydowałam się oddać swoje pióro i rękę je dzierżącą, mediom. Jeszcze 3 miesiące wcześniej byłam przekonana, że jedyne moje przyszłe media to blog i te, które stworzę w internecie. A tu bach, stało się. Zostałam ekspertem Business Insider Polska. Jeśli jednak myślisz, że teraz napiszę pean na temat samego tytułu, to się mylisz.
Media – nie, dziękuję, mam dużo …
Jak wiesz, przepracowałam w mediach 20 lat. Znam je aż nazbyt dobrze, od kuchni, zaplecza, charakteryzatorni, studia produkcyjnego, gabinetu dyrektora personalnego – od jasnej i ciemnej strony branży opowiadanej przez ludzi, którzy mi ufali. Nie kręcą mnie więc tytuły medialne – te muszą sobie u mnie zapracować i zasłużyć – a ostatnio branża skutecznie rujnuje sobie reputację, bardziej niż buduje zaufanie do dziennikarskiego rzemiosła opartego na społecznej misji.
Skąd ten pomysł?
Skąd więc pomysł mariażu? Ach, oczywiście chodzi o ludzi:) Przecież mnie kręcą wartościowi ludzie, marki premium, których szukam w swoim otoczeniu, nakręceni pasjonaci, zaangażowani w zmienianie świata na lepsze, marzyciele realizujący swoje marzenia dzień po dniu, wierni swoim wartościom liderzy, wnoszący mądrość i dobrą energię do biznesu.
I taki jest Łukasz Grass, redaktor naczelny polskiej edycji BI. Miałam okazję zwalniać go z pracy, a raczej przyglądać się jak on się zwalnia:) Naturalnie, grzecznie i z klasą. Wszak prawdziwych mężczyzn poznajemy po tym jak kończą;). Gdy do tego dodamy powyżej wspomniane cechy – daje to miks wielu atrakcyjnych rzeczy w jednej osobie.
Gdybym miała stworzyć ranking liderów, których rozsadza dobra energia, tryskających entuzjazmem, zapalonych i zaangażowanym w robotę, unikających negatywnych napięć nawet w sytuacjach dużego stresu, a do tego dbających o kondycję ciała i sens życia, Łukasz byłby w pierwszej trójce. Trzeba posłuchać, jak o nim mówią ludzie z jego zespołu – trudno sobie wyobrazić lepsze rekomendacje dla lidera na zakończenie wyczerpującego projektu.
Moje H2H
Jak już wiele razy wcześniej w życiu zdecydowałam się na udział w projekcie ze względu na człowieka. W moim świecie biznesu od lat praktykuję H2H czyli Human to Human w miejsce B2B, czyli Business to Business. Od lat podejmuję decyzje biznesowe ze względu na konkretnego człowieka, który jest dla mnie gwarantem spełnienia stojącej za nim obietnicy marki. Spełnienia lub zafundowania marce poważnego kryzysu reputacji.
Łukasz jest więc pierwszym powodem mojego zaangażowania w projekt BI.
Drugim jest Romek Młodkowski. Przyglądam się Romkowi uważnie od czasu, gdy był szefem TVN CNBC. On z kolei prowadzi u mnie w rankingu ludzi z jednej strony ogromnie wymagających (zaczynając od siebie), a z drugiej rozwijających się i z otwartą głową. Posiada wiedzę i lubi się nią dzielić, a jego dar kwestionowania zmusza do zadawania sobie ważnych pytań. Umie się kijem zaganiać do ciężkiej roboty i nie spocznie, póki nie osiągnie oczekiwanego efektu – a standardy ma wyśrubowane. Z takim szefem nie jest łatwo (wiem coś o tym, mam podobnie:), ale ludzie nigdy się nie nudzą i zawsze się rozwijają. Ostatnio też tak pięknie opowiada o swoim córeczkach:)
Mam do tych dwóch guys słabość od lat. Nie namyślałam się ani chwili, kiedy zaproponowali dołączenie do współpracującego zespołu. A wczorajszy wieczór, kiedy na scenie przede wszystkim królował zespół pracowników Business Insider Polska, pełen ciepłej, życzliwej atmosfery, bez żadnej fanfaronady i zadęcia, potwierdza moje intuicje, że właśnie zaczęła się jakaś kolejna fajna przygoda mojego życia:) Przygoda dobrze wpisująca się w kierunek rozwoju Instytutu i mojego biznesu.
No cóż, jesteś marką, taka karma:)
Sorry, panowie, że Was nie uprzedziłam o tym tekście, ale wiem, że mi wybaczycie. Jak nie, to Was ponaparzam serduszkami:)
Z pozostałymi Czytelnikami zaś podzielę się w następnym wpisie treścią wczorajszego wystąpienia na gali inauguracyjnej BI. Mówiłam o tym, że zanim weźmiemy odpowiedzialność za zarządzanie innymi, powinniśmy zarządzić sobą. I że kluczem do zarządzania sobą jest spójność.
Teraz życzę każdemu z nas zasłużonego wypoczynku po bardzo pracowitym tygodniu:)