Marka osobista. Co to znaczy, że jestem marką?
Lexus, Mini Morris czy może zdezelowany Trabant? Jaka jest Twoja reputacja w opinii Twoich kluczowych partnerów życiowych i biznesowych?
Jeśli zgodzisz się, że Twoje nazwisko, widok lub zdjęcie wywołują u ważnych dla Ciebie ludzi określone reakcje – możemy zgodzić się, że jesteś marką. Jeśli chcesz być marką unikalną – potrzebujesz najpierw poznać siebie, a następnie zdefiniować ofertę unikalnych wartości pożądanych przez Twoich partnerów w życiu lub w biznesie. Jeśli Twoja marka ma być na ustach ważnych dla Ciebie ludzi – musisz zdefiniować unikalną historię, którą chciałbyś im opowiedzieć. Potem ją zakomunikuj. Skutecznie.
W przyszłości, udostępnię łamy bloga ciekawym historiom silnych marek osobistych.
Zanim to zrobię, odważę się na eksperyment niepopularny w blogosferze. Opowiem historię mojej marki, która dała mi wolność. „Nie rób tego, ludzie nie chcą czytać o innych, tylko o sobie”, powiedział mój ekspert od blogosfery. Ufam mu. Jeśli jednak nie opowiem Ci swojej historii, skąd się wzięłam i czym jest dla mnie marka osobista – nie będę mogła oczekiwać, że się wzajemnie poznamy – a moim marzeniem jest pisać dla „znajomych”. Siebie, bardziej szczegółowo, przestawiłam na stronie „O mnie”. Ciebie, mam nadzieję poznać dzięki komunikacji, komentarzom i kontaktom.
Poza tym, pamiętajmy, że marka premium to również odwaga komunikowania swojej historii, unikalnego doświadczenia i oferty unikalnych korzyści.
Wracając do historii marki Joanna M-P. Dała mi wolność m.in. do wybierania sobie pracodawców. Rekrutowania firm marzeń. Przywilej wybierania liderów, dla których warto pracować. Na marginesie: moi synkowie akceptowali prezesów, z którymi miałam pracować, podczas dość niezwykłych spotkań, do których moi szefowie bardzo skrupulatnie się przygotowywali. 🙂
Silna marka pozwoliła mi podjąć decyzję o pozostawieniu, bez strat, znanej korporacji, aby realizować swoje marzenia. Marka o silnej reputacji w mojej branży otworzyła drzwi do występowania na ważnych dla mnie forach w roli keynote speakera (tak trafiłam na pierwszą w Polsce konferencję LinkedIn). Przywiodła do mnie najważniejszych klientów oraz partnerów biznesowych. Sprawiła, że na moim biurku wylądowało zaproszenie do bycia częścią harvardzkiej blogosfery. Dla każdego, oczywiście, cele i wskaźniki sukcesu marki będą inne.
Co jest niezbędne, poza unikatową historią?
Piotrek (on już wie, który 🙂 powiedział ostatnio, publicznie, że potrafię przewidywać przyszłość (nowa rola „wieszcz” w moim portfolio ról zawodowych. 🙂 Kiedy 10 lat temu mówiłam na konferencjach o zarządzaniu przez wartości jako czynniku konkurowania, wszyscy robili duże oczy. Dziś badania pokazują, że to kluczowy czynnik sukcesu firm na silnie konkurencyjnych rynkach.
Wartości. Najpierw trzeba poznać własne. Dobrze nazwać to, co jest ważne dla Ciebie. Zaraz potem, upewnić się, kim są Twoi kluczowi partnerzy i które z Twoich unikalnych wartości są dla nich istotne lub niezbędne.
Silna marka dotrzymuje obietnic. Jest konsekwentna w dostarczaniu obiecanych korzyści. W moim przypadku (jak na moje benchmarkowe marki, tj. Volvo czy Coco Channel przystało:) są to: jakość, „szycie rozwiązań” na miarę potrzeb i realiów partnera, zaufanie, uważność poświęcana innym, poczucie bezpieczeństwa w relacjach, lojalność, przywiązanie do wartości i skuteczna komunikacja. Równocześnie moi partnerzy doceniają niezależność, szacunek dla różnorodności i ogromną potrzebę wolności. W sobie. I na zewnątrz. Wspomniana Coco powiedziała, że „Nadal aktem największej odwagi jest myśleć samodzielnie. Głośno”. Zysk mierzony kredytem zaufania u ważnych partnerów – bezcenny.
Marka osobista premium – dla kogo jest ta koncepcja?
Pracuję z najlepszymi, którzy mają ważny POWÓD. Nie zajmuję się krótkoterminowym lansem, ściemą czy kreacją na potrzeby paparazzich. Sprzedawców tanich paciorków, magików, alchemików wizerunku – jest wystarczająco na rynku. Moja oferta skierowana jest do klientów premium, osób zainteresowanych procesem strategicznego zarządzania sobą, kluczowymi relacjami i swoim życiem, prywatnym lub zawodowym, w oparciu o najlepsze narzędzia brandingu, komunikacji i zarządzania. Moja obecna branża to prawdziwe, unikatowe brylanty, nie odpustowe szkiełka czy kolorowe wydmuszki.
Wczoraj jeden z uczestników moich warsztatów zapytał: „Joasiu, a nie boisz się, że ludzie źle ocenią, że jesteś taka pewna siebie, mówisz o sobie, że osiągnęłaś sukces bo masz kochającą rodzinę i wolność w sobie, publicznie odwołujesz się do swojego prywatnego życia, a przy tym oferujesz niełatwe pytania w miejsce recept?”.
Tego się nie boję się. Boję się śmierci i choroby bliskich oraz niedołężności. Boję się poczucia bezradności, kiedy nie mogę pomóc osobie cierpiącej. Ludzi się nie boję, ponieważ ich lubię i szanuję. Mam dla wartościowych ludzi ogromną atencję. Większość jest wartościowa. A kilka wyjątków jest poza moimi targetami i zainteresowaniami. Zakładam też, że nie każdy musi lubić mnie. Nie dla każdego muszę posiadać interesującą ofertę. Reputację zaś mam taką, że Ci, którzy są dla mnie ważni, szanują mnie i poważają. Niektórzy nawet bardzo kochają.
Do tej pewności siebie jeszcze wrócimy. Przyjrzymy się „wyposażeniu” w postaci przekonań wyniesionych z domu i ze szkoły, że nie wypada się chwalić, trzeba czekać, aż cię pochwalą, jak pochwalą, zaprzeczyć, że nie, że w zasadzie mogłam lepiej powiedzieć, wyglądać, zrobić, Szczególnie będąc szefem lub liderem… Tak, warto do tego wrócić…
Dziś zostawiam Cię z pytaniem dotyczącym sztuki nazywania własnego sukcesu. Powiedz, proszę, kto chce zatrudniać lub żyć z człowiekiem porażki lub permanentnie z siebie niezadowolonym? Co sądzisz na ten temat?