Po drugiej stronie mikrofonu
W poprzednim wpisie wspomniałam o wizycie w Radio PIN. Chciałam jeszcze do niej wrócić i porozmawiać o budowaniu reputacji przez dziennikarzy, także tych, których zwykle nie widać. Sama w czasach studenckich prowadziłam z Najdroższym radiowy „Klub Trójki”. Nie czułam się wtedy do tego w żaden sposób przygotowana. Moim największym ówczesnym sukcesem było odkrycie młodziutkiej osoby, która brylowała jako gość przed mikrofonem dojrzałością i wdziękiem. Nazywaliśmy ją z racji wyglądu i młodego wieku „Przedszkolakiem”. Dziś bardziej jest znana jako Maja „W ogrodzie” Popielarska. Ale dziś nie będzie o Mai (po napisaniu całego tekstu zdałam sobie sprawę, że owszem, dziś było też o Mai).
Dziś chcę napisać o dziennikarzach z Radia PIN, którzy mnie ujęli profesjonalizmem, a ujmujący ludzie mediów zasługują na chwilę uwagi.
Marka „dziennikarz”.
Agnieszka Horaczy i Tomasz Śliwiński, prowadzący PIN Style.
Mają pewną unikalną umiejętność szybkiego i życzliwego budowania relacji, a nadto, jest w nich coś z gruntu niekrzykliwego, ujmującego i intelektualnego. Z pewnością, dla niektórych ich gości wizyta w studio to nie lada emocje. Tych dwoje potrafi jednak umiejętnie oswoić i wprowadzić gościa w świat pełen mikrofonów, z psem za oknem, który ma „parcie na antenę” i wyje w nieprzewidywalnych momentach. Tomek uśmiecha się pogodnie. Agnieszka życzliwie komunikuje zainteresowanie całą sobą. Widać i słychać, że stanowią zespół. W powietrzu czuć dobrą energię mimo zamkniętego okna (wspomniany pies artysta:) Podobną atmosferę domowego ciepła potrafi stworzyć Magda Mołek w studio TVN.
Pamiętam też inne doświadczenie z dziennikarzem telewizyjnym, który zaprosił mnie na rozmowę. Przyszłam wcześniej. Dostałam się w ręce przesympatycznej i życzliwej makijażystki. Potem czekałam na swoją kolej przekonana, że będzie czas na „grę wstępną” z prowadzącym – przedstawimy się sobie, odpowiemy na kilka pytań technicznych. Tymczasem prowadzący podszedł do mnie, ledwie spojrzawszy w oczy zaprosił chłodnym tonem na fotel i dał sygnał ekipie, że zaczynamy nagranie. Nie było to wejście na żywo. Zdumiona zażartowałam, że może byśmy się wcześniej poznali, skoro mamy ze sobą spędzić kilkanaście minut życia na antenie i zaproponowałam, aby chociaż przećwiczył wymowę mojego nazwiska i tytułów, bo to niezła sztuka i niejeden już się na niej potknął. Dowcipu nie kupił. Na nazwisku „się potknął”. Nie pozostawił mnie wielbicielką swojego kunsztu dziennikarskiego.
Bo kunszt dziennikarza prowadzącego audycję czy program z udziałem gości jest ściśle powiązany ze sztuką zadawania pytań płynącą z ciekawości drugiego człowieka. Realnego zainteresowania nim jako człowiekiem, a nie tytułem na wizytówce, doświadczeniem czy jego punktem widzenia. Pytanie jest podrzędne wobec gościa, który nie powinien czuć się w studio jak element na taśmie produkcyjnej. Gość, jak i w życiu, jest nadrzędny wobec prowadzącego gospodarza.
Jednak, co widać, słychać i czuć, wielu dziennikarzy jest bardziej zainteresowanych sobą i tym, co mają do powiedzenia, niż swoimi gośćmi. Gość robi za „dostawkę” i niezbędny element scenografii lub ramówki, a nie daj Boże, sparring partner nie uprzedzony o tym wcześniej. (O „gościach -najeźdźcach”, którzy mają plan zawłaszczenia i mikrofonu, i miejsca gospodarza, tym razem zmilczymy:)
Radiowy głos, aparycja, wiedza i zadawanie inteligentnych pytań to nie wszystko, aby budować reputację dziennikarza i błyszczeć na tle przedstawicieli ważnego zawodu, który konsekwentnie traci swój prestiż i trwoni kapitał społecznego zaufania.
Wracając do Agnieszki i Tomasza. Są przykładem na to, że
reputację dobrego dziennikarza można budować m.in. na:
- empatii
- sztuce komunikowania zainteresowania drugim człowiekiem
- poczuciu humoru
- kindersztubie
- ciekawości i sympatii serwowanej także zza mikrofonu radiowego
- sposobie prowadzenie rozmowy bez potrzeby udowodnienia jakiejś własnej tezy
- budowaniu autorytetu zawodowego na skromności, a nie „gwiazdorstwie”
- komunikowaniu zaproszonemu zaufania, że ma coś ciekawego do powiedzenia.
To kilka ze składników profesjonalizmu dziennikarskiego, dla którego fundamentem są, oczywiście, doświadczenie i dojrzałość.
Promuję na tym blogu ludzi wartościowych. Tych dwoje mnie ujęło.
W najbliższy poniedziałek spotkam się z młodymi ludźmi zainteresowanymi zawodem dziennikarza podczas „Dni z dziennikarstwem” na poznańskim SWPS – chętnie wrócę do opisanego dziś przykładu Agnieszki i Tomasza, Magdy czy Mai.
A Ty, których dziennikarzy lubisz słuchać i oglądać? Co decyduje o ich kunszcie dziennikarskim? Co, Twoim zdaniem, buduje dobrą reputację dziennikarza prowadzącego rozmowy z gośćmi w studio?