Samotność krótkodystansowca
Poruszony w zeszłym tygodniu na harvardzkim blogu temat „korpomodela” wzbudził zainteresowanie. Jeśli nie czytałeś, zapraszam „Korpomodel” a człowiek uczciwy. Ciekawe, że komentarze do tekstu publikowały osoby (już) spoza struktur firmowych, samodzielni przedsiębiorcy, wykładowcy i freelancerzy mimo ponad dwustu udostępnień na LinkedIn i na FB. Rozumiem to doskonale. Sama pracując w firmie innej niż własny Instytut, zastanowiłabym się nad opublikowaniem tego tekstu, ponieważ co najmniej kilka osób mogłoby tę publikację uznać za:
- wypowiedzenie świętej wojny
- nawoływanie do buntu
- naruszanie ich autorytetu
- łamanie świętej tajemnicy – nieformalnej klauzuli poufności w przedsiębiorstwie.
Do tego, na czym zbudowany jest autorytet, który łatwo się kruszy, wrócę jeszcze w przyszłości.
Dziś interesuje mnie samotny krótkodystansowiec oraz punkt czwarty z powyższej listy, który pojawił się przypadkowo podczas pisania tego tekstu.
Co jest objęte nieformalną klauzulą poufności w naszej firmie?
O czym się nie mówi, choć wszyscy w firmie o tym wiedzą?
I nie jest to nic dobrego ani użytecznego dla ludzi. Bo przecież zgodzimy się, że dziś rozwój naszego biznesu opiera się na zaangażowanych ludziach z wolnym, kreatywnym umysłem. Ze zniewolonych jest pożytek tylko przy kieracie, na galerze i przy wywózce drewna.
Wróćmy jednak do naszych osamotnionych sprinterów – „korpomodeli”.
Jaki pożytek ma firma z osamotnionych krótkodystansowców?
Osamotnieni krótkodystansowcy:
- narzucają sobie i innym mordercze tempo – są bezwzględni dla siebie, co ma odzwierciedlenie w bezwzględnym postępowaniu z innymi
- w związku z powyższym, nie mają czasu na monitorowanie kondycji własnej i otoczenia
- mordercze tempo do celu to ogromny wysiłek dla ich organizmów – napięte mięśnie to nienajlepsza przestrzeń dla kreatywności i innowacji
- ignorując kwestie dbałości o siebie, nie potrafią tym bardziej zadbać o innych
- są zdeterminowani, aby osiągnąć cel za wszelką cenę ignorując zasady fair play
- gotowi na całkowitą eksploatację dostępnych środków i zasobów (nawet, jeśli jest to własne lub cudze zdrowie, jakość zaufania międzyludzkiego, jakość komunikacji z innymi, energia ludzie w zespole etc.)
- nie mają nawyku baczenia na reputację i zaufanie – jeśli nie dbają o własne, trudno oczekiwać, że poświęcą się dla firmowych
- mają cel tuż przed oczami, zatem tracą z widoku szerszą perspektywę i inne aspekty – z tym wiąże się ich przekonanie o własnej bezkarności i niczym nieuzasadniona wiara, że cel uświęca środki
- nie dbają o styl, koncentrując uwagę wyłącznie na wyniku/celu określonym w czasie
- pracując wyłącznie na cel indywidualny, wysiłek na rzecz pracy zespołowej lub cudzych celów traktują jak rzecz bez znaczenia.
Wybieram długodystansowców
Ja, w takim razie, patrząc na rozwój mojego zespołu i biznesu wolę go zbudować może nawet nieco wolniej (choć niby dlaczego?) w oparciu o długodystansowców: solidnych, kreatywnych, otwartych, współpracujących ze sobą i z klientami, godnych zaufania, lojalnych oraz uczciwych wobec siebie i innych.
A Ty, kogo zaprosisz do swojego zespołu, biznesu i życia?